Kto ma większe szanse zostać Rentierem?

KLUCZ DO BOGACTWA
W dzisiejszym poście chciałbym opisać swoje przemyślenia dotyczące osób, zachowań, które są pomocne w osiągnięciu niezależności finansowej, mam na myśli taki stan, w którym wstajemy rano i nie musimy iść do pracy, bo mamy w głowie rachunki i raty do zapłacenia i musimy zasuwać do pracy by zarobić pieniądze na spełnienie podstawowych potrzeb.

Na pomysł napisania tego wątku wpadłem podczas jazdy windą z 2 razy starszą koleżanką z pracy, która powiedziała takie oto zdanie „ wy młodzi możecie popracować 10 lat otworzyć swoją firmę i już, a ja w takim wieku nie mam żadnych możliwości i perspektyw, pieniądze muszę dawać na utrzymanie 2 domów” i „ w moim życiu zawsze każda nadwyżka pieniędzy ma swój cel do wydania” ( no jakoś w takim sensie to powiedziała) zastanawia mnie teraz, co robiła, gdy była w moim wieku?
Może i ma ciężej od powiedzmy 20latka, ale jak się ma czas i się chce to się wszystko może.

Poznałem ostatnio taką osobę, która ma ok. 25-27 lat i jest już Rentierem, jak to zrobiła?

Otwarła firmę (usługi) od zera z 3ma kolegami w stolicy i gdy tamci się opierdzialali ona poszła w swoją stronę i dziś ma już zatrudnionych ok. 15 ludzi, dodam, że gdy dzwoni do niego klient to on mu odmawia, zatrudnił sobie dodatkowo 1go „ala” kierownika, który robi wszystko za niego a on sobie wstaje rano i siedzi w restauracji, chodzi po markowych sklepach, ma jednym słowem pieniądze w dup**. Stara się chyba o platynową czy tam złotą kartę w banku ( szykuje się do private bankingu) Działa w branży, która jest tak stara jak polska a i tak osiągną sukces.

Na minus dla niego jest to, że strasznie się zmienił i to wszystko pewnie przez pieniądze, inaczej już traktuje pracowników niż na początku i tego mu brak.
Ja chciałbym się nie zmienić i zawsze być porządku wobec swoich pracowników, bo przecież oni tworzą nogi i ręce mojego biznesu i są tu najważniejsi.


Kolejną pomocną cechą w dostaniu się do Rentierstwa jest
oszczędne (rozsądne) wydawanie swoich pieniędzy, gdy widzę osoby, które wchodzą do sklepu, podniecają się czymś, czego nie potrzebują i mówią „ och, ale to jest fajne chcę takie coś mieć na raty „ to aż mi się coś robi...


Mała konwersacja:
Inwestor - Jak weźmiesz kredyt na mieszkanie na 1.5 Miliona to spłacisz bankowi 3.
Ktoś – I co z tego? Mogę nawet spłacić 7 milionów, ale będę mieś swój dom! ( Nie osądzam takich osób, że to źle, każdy ma prawo do swojego zdania, chcę tylko przedstawić swój punkt widzenia)
Inwestor, – czyli ja (w Głowie myśl „ to, czemu nie odkładasz pieniędzy na swój dom i na wkład własny – wtedy mniej zapłacisz bankowi a więcej dasz sobie”)
Inwestor – A co będzie jak stracisz pracę?
Ktoś – To będę robić tak by nie stracić pracy.
Inwestor, – ale to nie jest zależne od ciebie jak ją stracisz.
Ktoś – to otworzę swoją firmę…
Inwestor – to, czemu jeszcze jej nie otwarłaś
Ktoś- Nie otwarłam, bo nie byłam zmuszona do otwarcia swojej firmy…

….Pozostawiam to bez komentarza
Dalej nie chce mi się pisać o tej rozmowie…

Niektórzy ludzie nie są w stanie zaradzać swoim życiem trochę przez nieumiejętność zarządzania swoim portfelem, przez co życie i inni ludzie pchają go to tu to tam.
Wiadomo by uzyskać niezależność finansową trzeba zwiększać listę swoich dochodów a nie na odwrót listę swoich comiesięcznych wydatków!!!
Za zakończenie chciałbym dodać, że gdy wracam całkowicie zje***y do domu i czasem myślę sobie, że nie chce mi się już pracować i tak sobie narzekam to w głębi serca cieszę się, że każda przepracowana godzina przybliża mnie do osiągnięcia mojego celu. I wam też tego życzę


A ty drogi czytelniku masz jakieś swoje przemyślenia?

Dziękuję na każdy nawet banalny komentarz.

Komentarze

  1. Myślę, że pomijasz pewien aspekt... nie sądzę by podobne słowa, które "przytoczyłeś" łatwo przeszło przez gardło 2 x starszego znajomego. Znajomej, owszem i to niestety częsty przypadek. Nie jest to tylko kwestia wieku (czyli co robiła, kiedy była w twoim , że tak skończyła - ano nic innego jak wyszła za mąż i rozpoczęła wspólne, a nie kontynuowała własne życie). To jest raczej o tym, co wszyscy wokół robili i jak ustawili taką osobę. Kobieta to taka istota, na której ciężko odbijają się oczekiwania wszystkich wokół i chce pomagać najbliższym (dzieci jak rozumiem to ten drugi dom?). Większości nie przyjdzie do głowy, by zaryzykować los innych przez np. otworzenie własnej firmy. Wcale mnie nie dziwi, że nie zrobiła czegoś, do czego nie zmusiło ją życie. Ile kobiecych firm powstaje dlatego, że mają dosyć szklanego sufitu, chcą więcej zarabiać i mieć możliwości zawodowo-finansowe także poświęcając się jednocześnie dla dzieci?

    To na pewno generalizowanie, o czym tu wyżej piszę, nie oceniajmy jednak ludzi po tym, jakie wg nas kiedyś mieli szanse. Może nie mieli wcale, czy to z własnej czy z cudzej winy (znając życie pewnie z obu powodów).

    Są ludzie, którym rzeczywiście brakuje umiejętności pokierowania własnym życiem w ogóle (ergo i finansową jego stroną), ale nie każdy ma siłę czy warunki by je nabyć. Ilu z nas ma odwagę bronić własnych poglądów i zmierzać w odwrotnym kierunku do rodziny czy tłumu? Trochę z tym łatwiej kiedy jesteśmy młodzi, jak napisałeś, bo wraz z latami przybywa nam utartych schematów i grzęźniemy w koleinach własnych osobistych więzów.

    Bardzo niewielu się z tego wyrywa, niewielu ma na to siłę i prawdziwe chęci. Reszta serwuje nam jakże dobrze znane "tobie to łatwo...", "gdy byłam w twoim wieku...", "gdybym była młodsza...".

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróć uwagę na jeszcze jedną kwestię - twoja koleżanka wspomniała o dwóch domach. Nie wiem jak Ty, ale ja nie znam nikogo, komu do normalnego funkcjonowania potrzebne są dwa domy.

    Wspomina także, że w "tym wieku" nie ma żadnych możliwości i perspektyw. To jest właśnie jej wymówka. Sprzedaż jednego z domów z jednej strony zdjęłoby z niej stres związany z jego utrzymaniem. Z drugiej miałaby już kapitał niezbędny do rozpoczęcia jakiegoś własnego biznesu.

    Fakt, może jak ma się "ułożone" całe życie, to trudno wyrwać się z ciężko zrezygnować z mniej kreatywnego, ale za to znacznie bardziej bezpiecznego funkcjonowania. Moim zdaniem to ona jest z znacznie lepszej sytuacji niż większość ludzi młodych - zdobyła już doświadczenie, zapewne poznała więcej ludzi, ma ewentualny kapitał.

    Wystarczy lekko "odtłuścić" swoje finanse i wziąć się do roboty. Bez żadnych wymówek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma opcji, bo mieszka w mieszkaniu zagranicą a w Polsce ma dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Założyłem, że pracujesz w Polsce i ona także, skoro rozmawialiście w pracy.

    Nawet jeśli nie pozbędzie się domów to pozostaje kwestia doświadczenia i szerszego grona znajomych, którzy ewentualnie mogliby pomóc.

    Twoja odpowiedź dorzuca jeszcze dwie pozytywne kwestie: bardzo dobra znajomość obcego języka i niezłe "poruszanie się" w innej kulturze oraz zarabianie w walucie, czyli miesięczne środki do dyspozycji = to co zarabiałaby w Polsce * kurs waluty, w której zarabia.

    Dla chcącego nic trudnego. Kwestia wieku nie powinna być wymówką :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz