Student vs. Dyrektor, wegetowanie w Polsce - szokujący kontrast

Po kilku myślach postanowiłem opisać, co ostatnio w moim życiu szokującego się zadziało,
Dowiedziałem się kilku rzeczy związanych z ciężkim życiem studenta w Polsce w porównaniu do życia Dyrektora Zaczynając od początku tak, więc źródłem utrzymania studenta jest kredyt studencki miesięcznie jakieś 500zł u dyrektora jest to wypłata w granicach 4-6 tys. zł. Student by wegetować jest zmuszony do zachowań na skraju ubóstwa by nie powiedzieć dziadowania, gdy dostaje rachunek za wodę 130zł do zapłacenia wraz z 2 współlokatorami jest to dla nich koszt nie do przyjęcia
czasami chcąc zapłacić mniej za wodę potrafi się nie myć 3 dni, gdy zrobią „siku” do
muszli nie spuszczają wody tylko po grubszej sprawie mogą sobie pozwolić na taki luksus, 2 osoby śpiące na kołdrze bez materaca to już norma a na pytanie o to skąd masz ty ten materac odpowiedz jest prosta a no wiesz”10 min leżał kolo śmietnika” „wiesz, co… ani nie był brudny ani nie śmierdział”

Spanie jest... potrzeby są.... to teraz na temat jedzenia studentów wcześniej dla mnie śmieszny demotywator nabiera realnego znaczenia i przestaje być zabawny gdy po usłyszeniu zdania w stylu „wiesz (moja ksywka) ja ostatnio ciepły obiad miałem w ustach z miesiąc temu, jak ta koleżanka, z którą poznaliśmy się na Woodstocku mi postawiła na mieście „ ludzie doceniają pewne rzeczy po tym jak stracili, mieszkając z rodzicami nie mają pojęcia jak wiele daje ciepły posiłek, kolega ten idąc teraz do pracy to nie cieszy się z tego, że będzie miał 10 czy 11zł na godzinę tylko, że codziennie będzie miał ciepły i inny posiłek codziennie.

Zaglądając do jego lodówki stwierdziłem „o widzę, że masz więcej niż ja mieszkając w Holandii” usłyszałem „ no wiesz to jest na 2 tyg.” Wracając do Dyrektora jedzącego szynkę za 40 zł jeżdżącego na zakupy taxi 9zł w jedną stronę korzystającego z usługi sprzątaczki domu (200zł miesięcznie) student taki musi uciekać się do kupna, najtańszego chleba, sera, chwytania za produkty typu TIP (Tanio I Pewnie) w Polsce taki student wegetuje w dosłownym znaczeniu tego słowa tylko po to by po ukończeniu inżyniera magistra móc pracować za granicą tak samo jak ja, bo w jego państwie ciężko będzie mu znaleźć pracę a nawet, gdy ją znajdzie będzie pracował na etacie od 1go do 1go nie mając perspektyw na stworzenie jakiegoś AKTYWA, które mogłoby na niego pracować.

Do czego zmierzam ludzie podejmujący pewne decyzje w swoim życiu są po niekąd odpowiedzialni za swój los i nie każdy ma priorytet być RENTIEREM, można żyć tak jak ta Pani, lecz czy czasami nie warto poświęcić czegoś dla lepszego życia w przyszłości?

Ja takie kroki podjąłem niecały rok temu a teraz zastanów się sam, co ostatnio zrobiłeś by spełnić swoje cele finansowe?

Komentarze

  1. Witam.
    Ja narazie zamieniam się w tą panią. Opracowałem plan spłaty zadłużenia. Termin: 3 lata. Pozostają notatki robiene nie ołówkiem ale w arkuszu kalkulacyjnym. Na razie duże zaciskanie pana. Dodatkowo rozglądam się za zwiększeniem przychodów :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Są takie firmy, które tak słabo płacą dyrektorom?

    Powiem tak... na studiach nie było rozpieszczania, ale też nie przymierałem głodem. Miałem wielu biedniejszych kolegów, więc wiem o czym piszesz. Szukanie tańszych produktów z końcówką terminów ważności, itp. Od razu po studiach też nie było kolorowo, wręcz słabo. Trzeba się bardziej skupić na tym, gdzie się chce być 3 lata po studiach. Jeśli przez pierwsze 2-3 lata stanie się wartościowym pracownikiem, będzie się zarabiać normalniej i wtedy będzie się z uśmiechem wspominać te cięższe chwile.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam jestem student, i życie nie wygląda aż tak źle, wydaje mi się że to jest kwestia zaradności i priorytetów. Często po moich znajomych widzę że potrafią wydać na alkohole wszelakiego rodzaju dużo pieniędzy, a następnego dnia na jedzenie nie mieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, ja czasami potrafię się nie myć dłużej niż 3dni, a ze spuszczaniem wody to prędzej nie zawsze mi się chce po wodnej sprawie.

    Chleb z keczupem też zdarzyło mi się jeść i to ze smakiem, a papierosy kupić. Też kupuje prawie najtańsze produkty, a marka TIP mnie nie odstrasza jakoś szczególnie. Często tylko płacimy za markę.

    Co do pytania to jakoś po liceum idąc do zaocznego studium zacząłem oszczędzać... i odtąd tylko zaoczna nauka mnie interesuje.

    A życie studenta nie wygląda źle jak ma bogatych rodziców i do tego pracuje. Nikt bez pieniędzy rodziców kogo znam nie skończył by np. PJWSTK. Nie trzeba być studentem by było ciężko. Po co idą na studia jak ich nie stać. Ja obliczyłem koszty i mnie tam nie ma.

    Inna sprawa, to taka, że jestem zdania iż studia powinno się robić jeśli Ci nie dają się wspiąć wyżej. Np. zarabiasz na zleceniach po 800-2700zł za renderingi 3D a chciał byś po 15tys za projekty domów to idziesz jak mój znajomy po 30stce na architekturę. A nawet jak by było lepiej, nie wolał byś np. 2000zł mc oszczędzać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj w drodze do pracy przeczytałem Twój wpis. Bardzo mi się spodobał. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpis mi się nie podoba. Jestem studentem, nie biorę kasy od rodziców, a żyje mi się dobrze i do takiej sytuacji jak opisujesz nigdy nie doszło. Mało tego. Wśród znajomych z roku też z takimi przypadkami się nie spotkałem. Dodam jeszcze, że studiuję na Politechnice Warszawskiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam studentów dziennych, którzy narzekają, jak mamusia nie da dodatkowych 500zł na miesiąc, bo pozostałe pieniądze przebawili. Ja takich problemów nie miałam - zaraz po liceum rok przerwy i do pracy, zarobić na siebie i mieszkanie. Mój mąż tak samo - studia dzienne i w tym czasie gdzie się dało robił godziny, potem pracowaliśmy pn-sob a weekendy zaocznie. I tak minęły 3 lata, jakoś się dało radę, odłożyliśmy masę pieniędzy żyjąc rozsądnie. Równocześnie osoby pracujące z nami nie potrafiły nawet 50zł sobie zostawić i biedowali do wypłaty, po wypłacie hurra wszystko wydajemy i jeszcze od rodziców się zapożyczali. Ludzie w wieku 19 - 35 lat. Na prawdę.
    Więc wszystko zależy od człowieka, czy wybrał życie jak ciamajda czy konkretny dorosły człowiem, odpowiedzialny za swoje najmniejsze wydatki i nie czekający na pomoc rodziców.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz