Pierwsze oszczędzanie - jak to robić?

Będąc młodym, małym mieliście pewnie swoje pierwsze starcie z oszczędzaniem, a to na zabawkę a to na gazetę „kaczor Donald” czy tez na inne swoje cele te drobne i te większe, z racji moich jedynych dochodów (chodzi o podstawówkę), jakim są kieszonkowe musiałem jakoś rozplanować sobie moje wydatki.

Codziennie dostawałem całe 50gr kieszonkowego, co w przeliczeniu na sklepik szkolny równało się 1 paczce paluszków 50gr, coca cola kosztowała 2zł, guma z samochodowym obrazkiem do grania w grę 20gr, ciepły lód 50gr.

Widać tutaj jak niewiele miałem do zainwestowania; p największym moim celem był helikopter za 6, 9zł jak wiadomo oszczędzałem na niego aż 14 dni odmawiania sobie przyjemności i gdy poszedłem do sklepu z tatą kupić go okazało się, że cena to 9, 60zł a nie jak ja widziałem 6, 90… na szczęście Tata dołożył mi resztę i mogłem po szkole umieścić swoją nową zabawkę w suficie nad telewizorem;)

A ty, jakie miałeś swoje pierwsze formy oszczędzania?

Komentarze

  1. Cześć!
    Ja też miałem przygodę z oszczędzaniem - mając kilka lat zbierałem mianowicie pieniądze sprzed denominacji... Nikt mnie jednak nie uświadomił, że nie mają one zbyt wielkiej wartości ;) Z tego powodu byłem dosyć zły, bo okazało się, że nie mogę kupić sobie papużki za 50 zł mimo posiadania kilku "tysięcy"... ;)
    Pozdrawiam,
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,

    Moje pierwsze oszczędzanie zaczęło się skromnie. Prezenty od rodziny, drobniaki i aktywnie pozyskiwane przychody ze sprzedaży makulatury (tak tak, kiedyś zbierało się makulaturę i oddawało do punktu skupu) oraz butelek szklanych - wszystko to zbierałem aby uzyskać magiczną sumę 148 USD, za które kupiłem swój pierwszy komputer - Timex 2048 :) I uczciwie mówiąc była to najlepsza inwestycja w moim życiu, która pozwoliła mi wejść w świat komputerów i zarabiać konkretne pieniądze.

    Pierwsze doświadczenia z oszczędzaniem opisałem w artykule u mnie na blogu Emerytura przed 50-tką od śródtytułu "Jak wykształcić w sobie nawyk oszczędzania". Gorąco zachęcam do przeczytania.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nauczyłem się oszczędzać zaraz, kiedy tylko zacząłem dostawać pierwsze kieszonkowe. To znaczy - nigdy nie miałem jakiegoś jasno ustalonego celu: po co oszczędzać? na co odkładać? - ale po jakimś czasie okazywało się, że akurat mam tyle pieniędzy, żeby kupić fajną książkę, jakiś popularny sprzęcior w tamtych czasach (discman - pamiętam, że zrobiłem nim furorę). Zostało mi to do dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie, też wszystko zaczęło się w młodym wieku. Bardzo lubiłem pisać faktury, taka zabawa i wtedy już pisałem sobie plan oszczędzania na rok czasu :D Ale dość mało skutecznie to wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też zacząłem oszczędzać z kieszonkowego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli ma się z czego oszczędzać to jak najbardziej trzeba to robić, ja utrzymuję się z forexu i część zysków odkładam na fundusz inwestycyjny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z kaczora donalda, kiedyś był poradnik jak oszczędzać. Tam dowiedziałem się, że każdego dnia mam zwiększać moje oszczędności o 1 grosz. Plan miałem rozpisany na kilka miesięcy, niestety po kilku dniach plan się przerwał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam jak Ja tez kupowałem "Kaczora Donalda" było tyle w nim ciekawostek a ta akurat mi umknęła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Historia rodem z dreszczowca;). W końcu, czym skorupka za młodu nasiąkła, tym na starość trąci;). Ja jako mała dziewczynka zapraszałam koleżanki na bale piżamowe i prosiłam o to, by przyniosły fanty dla gospodarza...No i masz babo placek, po kilkunastu latach żyję z wynajmowania mieszkań i ludzie znów płacą mi za to, że śpią na "moim" terenie;). Co prawda nie oferuję już piżamowej zabawy, ale nie narzekam;). Swoje dzieci uczę oszczędzania od młodości i wiem, że kluczem do sukcesu jest konsekwencja i dawanie dobrego przykładu. Dzieci to płótno, na którym można naszkicować prawdziwe dzieło. No i jeszcze jedno - rodzice, nie lekceważcie potęgi kieszonkowego!;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz